Petycja ws. mieszkań zakładowych oddanych za darmo spółdzielniom

TEMIDA

/ #345 Re: Spoldzielca 154 odnosnie 331,332 TEMIDY

2012-01-16 23:07

#342: - Spoldzielca 154 odnosnie 331,332 TEMIDY

Muszę powiedzieć Panie Kolego, że tym razem w części się z Panem nie zgadzam.


Na początku małe sprostowanie. Nasz artykuł 48 obowiązuje bezterminowo, no chyba, że Trybunał go uchyli, chociaż w trakcie rozprawy przyznał, iż w oparciu o zapytania prawne, które trafiły z naszych spraw, uchylenie całego ustępu 1 nie jest możliwe. Ten wspominany przez Pana termin, tj termin do końca 2012r, to był termin przewidziany dla naszego przepisu w noweli ustawy opracowanej przez  posłankę Lidię Staroń, która wywołała tyle hałasu przed wyborami i w końcu nie przeszła. Tak więc na razie nasz przepis nie ma ograniczonego okresu obowiązywania.

Odnosząc się zaś do  podjętej  przez Pana kwestii niekompetencji ustawodawcy, to w tej sprawie  ja się z Panem nie zgadzam. Z moich obserwacji tego, co działo się z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych od dnia kiedy weszła ona w życie mogę zupełnie odpowiedzialnie powiedzieć, że dla mnie ona nigdy nie była niezrozumiała, natomiast od kiedy pamiętam najgłośniej marudzili, że jest ona zła, niespójna i Bóg jeden wie jeszcze jaka- nasi prezesi. Oni ciągle jej nie rozumieli,  a w ślad za nimi nie rozumiały jej media, a od tego wszystkiego głupieli spółdzielcy. Jak Pan myśli, dlaczego?  Moim zdaniem dlatego, że, jak mówi przysłowie - w mętnej wodzie lepiej się łowi ryby.
Proszę przyjrzeć się naszemu przepisowi w wersji nadanej mu przez nowelę z dn. 14 czerwca 2007r. Przecież ten przepis był zupełnie zdrowy. Mieliśmy prawo żądać przeniesienia na naszą rzecz prawa odrębnej własności, przy czym mieliśmy do spełnienia dwa warunki: musieliśmy uregulować zadłużenie i musieliśmy rozliczyć się ze spółdzielnią z nakładów koniecznych (czyli kosztów remontów), które spółdzielnia poniosła na nasz budynek w przeliczeniu na nasze mieszkanie.
Elementarną ideą spółdzielczości jest wzajemne wspieranie się członków spółdzielni w zaspakajaniu potrzeb mieszkaniowych. Koronną w związku z tym zasadą jest to, że spółdzielnia nie może zarabiać kosztem swoich członków, czyli nie może działać jak deweloper. Członek jest zobowiązany zwrócić jej tylko koszt budowy mieszkania.
Ponieważ na budowę naszych  budynków spółdzielnia nie wydała ani złotówki, ustawodawca nie nałożył na nas, żadnego obowiązku  wpłacenia spółdzielni jakichkolwiek świadczeń ekwiwalentnych (czyli kosztów budowy albo wartości rynkowej). Zobowiązał nas tylko do uregulowania ewentualnego długu czynszowego i rozliczenia się z remontów. Członkowie spółdzielni pokrywają koszty remontów wpłacając opłatę na poczet funduszu remontowego, ale gdyby spółdzielnia włożyła w budynek więcej kosztów  od wpłaconego przez najemców funduszu remontowego, przy nabyciu własności mieliśmy jej dopłacić różnicę. Czyż nie był to zdrowy przepis? I komu on przeszkadzał?

Przeszkadzał tym, którzy chcieli się obłowić naszym kosztem.
A kto zaskarżył przepis o nakładach koniecznych i nawciskał Trybunałowi ciemnoty, że spółdzielnia straci jak przeniesie na lokatora własność lokalu na tych warunkach.  Zaskarżyło SLD. Mecenas Kalisz wmówił Trybunałowi, że zakładowcy nie uczestniczyli w kosztach budowy więc powinni płacić spółdzielni bo ona na tym straci. A kto to jest spółdzielnia, Panie Mecenasie? Spółdzielnia to spółdzielcy a nie jej organy. Nie ma majątku spółdzielczego bez spółdzielców bo to oni pokryli koszty budowy każdy swojego lokalu. My też zostaliśmy przekazani do spółdzielni, każdy ze swoim lokalem. Więc o stracie spółdzielni, czyli naszej stracie, w przypadku przekształcenia własnościowego lokali na naszą rzecz, nie może być mowy.

Przepis został zaskarżony i uchylony. Ku osłupieniu, tych, którzy chcieli od nas więcej, zamiast podrożeć, to nam potaniało. Sądy, w pierwszym momencie niekontrolowane, orzekały niezawiśle i zgodnie z literą prawa. Ale przecież takie wyroki nie mogły się spodobać tym, co zaplanowali sobie obfite żniwa. Ponieważ jednak wystawianie się na niechęć opinii publicznej to dla polityka ogromne ryzyko więc się schowali za plecami  sądów. Te przestały być niezawisłe i jak wynika z przebiegu rozprawy przed Trybunałem, mocno się wygłupiły, bo Trybunał udowodnił, że po sędziowskich pytaniach jeszcze bardziej nam potanieje.

No proszę mi powiedzieć, czy nie jest to chore? Z mojego doświadczenia Panie Kolego wynika więc, że najwięcej zamętu wokół zapisów prawa robią zawsze ci, którym to prawo blokuje drogę do bezpodstawnych zysków. Dlatego moje zaufanie,  nie do Państwa, ale jego funkcjonariuszy, jest ograniczone. Wiem natomiast na pewno, że jesteśmy tak liczną grupą społeczną, że możemy z powodzeniem przeciwstawić się tym grupom interesu, które usiłują bezprawnie wydrenować nasze kieszenie. 
Ps, dzisiaj już nie będzie serialu, bo mi zeszło na rozmowach z kolegami ze stowarzyszenia.