Sprzeciw wobec wykluczenia artystek. List Otwarty: I po co nam wolność kobiet.
W piątek 13 kwietnia 2018 roku w toruńskim CSW będzie otwarcie wystawy I po co nam wolność. Kuratorem jest dyrektor tej instytucji Pan Wacław Kuczma wraz z Panem Jerzym Brukwickim i zespołem kuratorskim pracującym na co dzień w Centrum. W wystawie bierze udział 37 artystów oraz dwie grupy artystyczne – męskie! oraz JEDNA artystka.
W związku z tą kuriozalną sytuacją środowisko toruńskich aktywistek i aktywistów bezpośrednio związanych ze sztuką postanowiło wyrazić swój sprzeciw wobec takich nadużyć kuratorskich pisząc do Dyrektora List Otwarty.
Toruń 10.04.2018
List Otwarty: I po co nam wolność kobiet?
Do Dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu w Toruniu Wacława Kuczmy
W piątek 13 kwietnia 2018 roku w toruńskim CSW odbędzie się otwarcie wystawy pod tytułem: I po co nam wolność. Kuratorem jest dyrektor tej instytucji Pan Wacław Kuczma, a w organizacji wystawy pomógł Pan Jerzy Brukwicki i zespół kuratorski, pracujący na co dzień w CSW.
W wystawie bierze udział 37 artystów: dwie (męskie) grupy artystyczne oraz JEDNA artystka. W tekście kuratorskim zostało napisane: “Postawienie pytania „I po co nam wolność?” staje się równoznaczne z artystyczną prerogatywą odpowiedzialności i przewidywalności przyszłej współczesności.” Jednak wystawa, która stawia sobie za cel ukazanie “artystycznej odpowiedzialności” oraz “przewidywanie przyszłej współczesności” nie uwzględniła głosu artystek. Uważamy, że jest to sytuacja całkowicie nie do zaakceptowania.
Uważamy, że dyrektor Wacław Kuczma wykazał się świadomą lub nieświadomą ignorancją, stwierdzając, że historia polskiej sztuki składa się praktycznie tylko z głosów męskich i pomijając niezwykle znaczącą opinię polskich artystek. Taka postawa, jest bardzo niebezpieczna, kiedy wykazuje się nią dyrektor publicznej instytucji, który czerpiąc ze swojej uprzywilejowanej pozycji, decyduje że tylko mężczyźni mają prawo wypowiadać się publicznie oraz odbiera ten głos kobietom. Jak pisze znana krytyczka feministyczna Joanna Russ „jawna bigoteria na poziomie sztuki wysokiej jest rzadko obecna, ale jest też niemal niepotrzebna, ponieważ kontekst społeczny jest daleki od neutralnego. Do działania rasistowskiego i seksistowskiego, podtrzymywania przywileju klasowego, wymagane jest jedynie przestrzeganie panujących zwyczajów, zachowanie zwyczajne, a nawet uprzejme” (Russ 1983:18).
Taka strategia jest dla nas nie do przyjęcia. Przywołując słowa J. Russ, chcemy wskazać do czego prowadzi tak realizowana, patriarchalna i męskocentryczna strategia pomijania w historii sztuki całych grup społecznych: Badaczka w “How to Suppress Women's Writing” identyfikuje różne strategie tłamszenia kobiecego autorstwa i w konsekwencji wymazywania obecności kobiet w kulturze i ich kulturotwórczej roli jako grupy społecznej. "Wśród podstawowych strategii tłamszenia kobiecego autorstwa Russ wymienia: nieformalny zakaz (zniechęcanie i utrudnianie dostępu do potrzebnych materiałów), bezpośrednie lub pośrednie odmawianie autorstwa (przypisywanie dzieła komuś innemu lub skomplikowane psychologizujące wyjaśnienia), umniejszanie wagi danej pracy, izolowanie pracy od tradycji, do której należy, konsekwentnie prezentowane danej pracy jako anomalii, insynuowanie, że praca ma niemoralny charakter, co deprecjonuje pozycję twórcy, ignorowanie pracy, twórcy i całej tradycji, w którą się wpisuje". (na podstawie: Aldona Kobus, rozprawa doktorska "Model autorstwa w kulturze Zachodu. Fantazmat podmiotu autorskiego"). Konsekwencją zidentyfikowanych przez Russ strategii jest nie tylko marginalizacja kobiet jako grupy społecznej, ale też tworzenie próżni kulturowej, w ramach której brak powszechnie dostępnej kobiecej tradycji artystycznej, co sprawia, że kolejne pokolenia artystek zaczynają swoją działalność w próżni, pozbawione prekursorek, które mogłoby stanowić dla nich punkt odniesienia. Jak podaje Krista D. Bell w badaniach przeprowadzonych w 2018 roku, obecność kobiet w opracowaniach na temat sztuki i kultury ogranicza się do 18-21%, co prowadzi do rażącej niewidzialności twórczości kobiet na przestrzeni dziejów.
Brak dopuszczenia do głosu artystek jest brakiem tym bardziej druzgocącym w obliczu obchodów stulecia wywalczenia praw wyborczych przez kobiety w Polsce, które przypadają na rok 2018.
Zdecydowałyśmy i zdecydowaliśmy się opublikować ten list otwarty, aby zadać pytanie kuratorowi tej wystawy i zarazem dyrektorowi instytucji publicznej, w której się odbywa: Dlaczego o pojęciu wolności mogą mówić tylko męscy twórcy?
Żądamy od Pana odniesienia się do tego pytania. Żądamy, aby podał Pan argumenty dla których wykluczył Pan z wystawy w publicznej instytucji sztuki, szereg polskich artystek od dziesięcioleci wypowiadających się na temat wolności.
Pytamy także Was, artystów biorących udział w wystawie: czy nie jest Wam wstyd, że nie ma pośród Was kobiecych głosów na temat wolności? Czy nie uważacie, że postawa Dyrektora i osób odpowiedzialnych za tę wystawę jest wyraźnym lekceważeniem sztuki kobiet, brakiem uczciwości i wiedzy historyczno-artystycznej oraz nieprzyzwoitością?
Zachęcamy do podpisywania się pod tym listem otwartym, by wyrazić swoje poparcie.
#ipoconamwolnosckobiet
Katarzyna Lewandowska Skontaktuj się z autorem petycji
Ogłoszenie od administratora tej strony internetowejZamknęliśmy petycję i usunęliśmy informacje osobiste sygnatariuszy.Zgodnie z obowiązującym w Unii Europejskiej ogólnym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych (RODO) wymagana jest legalna podstawa przechowywania danych osobowych, a ponadto informacje te mają być przechowywane możliwie jak najkrócej. |