ACTA-LIKWIDACJA


Gość

/ #37

2012-01-21 13:52

Wyobraźmy sobie sytuację: Idę ulicą. Kradnę jabłko ze stojaka przed sklepem. Kradzież to kradzież, więc sprzedawca wzywa policję. Ta przyjeżdża, spisuje raport i odjeżdża. Wkrótce sprawa zostaje zamknięta ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Można się zacząć burzyć i pomstować na leniwość policji, ale to ma swój sens. Robiąc cokolwiek trzeba mieć odpowiednio ustawione priorytety. Ochrona zdrowia i życia, ściganie morderców i gwałcicieli jest jakby nie patrzeć ważniejsze niż rozwiązanie sprawy kradzieży jabłka za 30 groszy.

Tymczasem ACTA zupełnie poprzestawia te priorytety. Internetowi ''mordercy'' i ''gwałciciele'' będą chodzić wolno chronieni przez swoje umiejętności i serwery na Białorusi. Nadal praktykować złodziejski proceder na wielką skalę. Podczas gdy wszystkie restrykcyjne zapisy ACTA zostaną rzucone do walki ze złodziejami jabłek:

Panią, która wrzuca zdjęcie modelki jako motywację na portal o odchudzaniu. Albo je pobiera i ustawia jako tapetę na pulpicie, lub drukuje i wiesza na lodówce.

Matką, której bobasek wykonał zabawny taniec do głupiutkiej piosenki i ona chce się ty podzielić z innymi wrzucając filmik do Internetu. Ale nie ma praw autorskich do głupiutkiej piosenki!

ACTA to ustawa korporacji. Firm producenckich, zajmujących się dystrybucją, nie tworzeniem. Producenci filmowi i muzyczni. W tym pewnie ta sama, która reprezentuje interesy Justina Bibera, który zanim zaczął zarabiać miliony na swoim damskim głosiku, był gwiazdą youtube i śpiewał covery utworów znanych wokalistów. I nie miał praw autorskich, ani do melodii ani do tekstu.

To właśnie, moi mili państwo jest ACTA.