PETYCJA W SPRAWIE OBJĘCIA OBLIGATORYJNYM WSPARCIEM PSYCHOLOGICZNYM KOBIET W CIĄŻY, POŁOGU ORAZ PO STRACIE

Komentarze

#25801

Mam dwójkę dzieci (synów) w wieku 3,5roku i 15miesiecy. Wiem jak trudna potrafi być ciąża, jak traumatyczny może być poród i jak ciężki jest połóg... Ja mimo, że widać było po mnie, że jest mi ciężko nie dostałam propozycji skorzystania z pomocy psychologa. Moja położna dała mi po porodzie ankietę odnośnie mojego samopoczucia i ewentualnej depresji, po wypełnieniu ją sprawdziła i kazała pozmieniać odpowiedzi, bo z tych co mam wychodzi mi depresja poporodowa a po co mi to teraz potrzebne. Jak zajmę się dziećmi to mi się polepszy... Do dzisiaj niestety nie jest ze mną idealnie, mam różne momenty a przez brak czasu przy dwójce dzieci nie poszłam do psychologa...

Klaudia Rożkiewicz (Kielnarowa, 2024-08-20)

#25807

Podpisuje ponieważ, cały porod byłam traktowana jak szmata. Do dziś pamiętam dwa teksty położnej. Mając GBS+ prosiłam aby już dali mi kroplówkę z antybiotykiem. Cytując "zanim ty urodzisz". Urodziłam. Usłyszałam "Ty wiesz kto jest ojcem? Masz 22 lata" Narzeczony potwierdził ojcostwo po porodzie. 5 dni nie widziałam Syna. Przez GBS leżał na oddziale dla noworodków. NIKT mimo próśb nie pozwalam mi karmić. Moglam dokarmiać po tym jak dali mu butle z mlekiem. NIKT nie chciał mi mówić jak zdrowie Syna mimo wielu próśb i pytań. Leżałam na oddziale gdzie również byly kobiety w zagrożonej ciąży oraz te które straciły dzieci.

Michalina X (Wąbrzeźno, 2024-08-20)

#25826

Zostałam źle potraktowana w szpitalu podczas porodu. Zgłosiłam się do szpitala ponieważ było już dwa tygodnie po terminie. Poród trwał 78h. Pierwszego dnia podpięli mnie pod oksytocynę, brak skurczy i rozwarcia (1,5cm). Co chwilę inny lekarz sprawdzali mi rozwarcie wkładając całą rękę do łokcia. Conajmniej 20 razy dziennie. Dostałam antybiotyk ponieważ miałam paciorkowce i podkręcili oksy. Zero postępów i założyli mi balon. Po wypadnięciu balonika na drugi dzień dalej brak rozwarcia. Dostałam tabletki anglista ale również brak postępów, rozwarcie także 1,5cm i zero skurczy. Dodam że w pierwszy dzień sprawdzali mi wody i miałam czyste. Kolejny dzień i wjechałam na porodówkę oczywiście bez postępów. Kolejny dzień byłam męczona. Moje dziecko według USG ważyło 4,5kg. Robili wszystko byleby mnie nie wziąć na cesarkę mimo tego że dziecko tak naprawdę by mnie rozerwało. Wody płodowe zielone, antybiotyk, podkrecona oksytocyna. Nasłuchałam się od jednej położnej że jestem gruba, docinki przez brak postępu porodu cytując „mogłaś się nie r*****ć skoro nie chcesz rodzić”. Druga nazwała mnie otyłą bo bolało mnie jak wsadzała mi cewnik (miałam problem z pęcherzem i zalegał mi mocz). Potem przebili mi zielone wody. Po 2h sączących się wód pojechałam na CC. Kolejny cewnik i kolejne docinki bo bolało jeszcze bardziej przez poprzedni. Nie miałam nawet siły się kłócić żeby mnie tak nie traktowali. Byłam wykończona. Na bloku pod lampą już do cesarki (wielce się zlitowali) czułam non stop smród papierosów od anestezjologa. Po usłyszeniu płaczu mojego dziecka rozpłakałam się, że wszystko z nim dobrze, że żyje i że to już koniec tej męki. Wtedy usłyszałam od anesto „Czego ryczysz”. Na poporodowce nie mogę narzekać. Położne były wspaniałe oprócz jednej pani noworodkowej która traktowała mnie z góry. Musieliśmy zostać dłużej w szpitalu przez podwyższone CRP dziecka. Nałykał się zielonych wód a antybiotyki na paciorkowca nie zadziałały. Codziennie co noc płakałam bo już chciałam żebyśmy wrócili do domu. Ciągle słuchałam tylko od lekarzy męskiej płci że jestem gruba, że fałdy mam, że waga. Fakt sporo przytyłam w ciąży a maluch też nie był mały ale to nie oznacza że muszą tak mówić. Nawet położne przewracały oczami na to co do mnie gadali. Mam straszliwą traumę przez poród i na pewno nigdy więcej nie chce kolejnego dziecka. Kocham mojego syna najmocniej na świecie i cieszę się że ten horror już jest za nami.

Natalia Chylińska (Bytów, 2024-08-20)

#25840

Podpisuję, ponieważ pół roku temu przeżywałam swój pierwszy porod. Nie został należycie otoczona opieka psychologiczną w szpitalu przez co ponad 2 miesiące po porodzie byłam w depresji...straciłam 2 miesiące życia swojego dziecka oraz mojej rodziny.Wiem co to znaczy, dziś mówię STOP!

Dorota Fornalczyk (Bytom, 2024-08-21)

#25854

Ponieważ jestem mamą ktora wie jak
Ważna jest taka Pomoc a której w sumie nie ma

Martyna Szustakowska (Branno, 2024-08-21)

#25855

Sama osobiście nie potrzebowałam wsparcia psychologicznego w okresie ciąży ani w okresie połogu. Lecz znam, kobiety, które jej potrzebowały. Sama też nie jestem pewna czy przy kolejnej ciąży nie będę jej potrzebować, dlatego podpisuje się pod petycją obiema rękami!

Klaudia Balcerak (Chrzęsne, 2024-08-21)

#25861

Boję się zajść w ciążę i rodzić w dzisiejszych czasach. Boję się, że stanie mi sie coś złego

Julia Herman (Lublin, 2024-08-21)

#25869

Sama zmagam się z tym problemem

Anna Jabłońska (Łęczyca, 2024-08-21)

#25872

Robię to dla mojej córki 2-letniej żeby kiedyś ktoś o niej pomyślał.

Joanna Babczyszyn (Świdnica, 2024-08-21)

#25875

Podpisuję, ponieważ kobiety, które rodziły przez cesarskie cięcie nie są uważane za prawdziwe matki przez większość personelu w szpitalach.
Cesarskie cięcie też boli, to też poród.

Dominika Szulc (Białka, 2024-08-21)

#25884

W skrócie, porodówki, oddziały położnice i ginekologiczne potrzebują zmian. Potrzebują większego wsparcia dla kobiet.

Agnieszka Michalak (Śrem, 2024-08-21)

#25886

Podpisuję, bo wiem, ile wycierpiała moja mama, gdy ja się urodziłam. Ale 65 lat temu nie było opieki psychologicznej ...

Anna Baranowa (Kraków, 2024-08-21)

#25928

Podpisuję ponieważ dużo kobiet nie radzi sobie z emocjami po porodzie, nie ma wsparcia w bliskich i niestety nie każda może iść na własną rękę do psychologa/psychiatry.
Każda kobieta po porodzie powinna mieć osobę której może powiedzieć co siedzi jej w głowie i nie przejmować się co pomyśli.
Mam nadzieję że w końcu spełni się to że kobieta która urodzi będzie miała pomoc

Grażyna Miszczyńska (Warszawa, 2024-08-22)

#25933

Bo psycholog dla mamy przyszłej czy niedoszłej to podstawa.

Monika Kowalik (Zabrze, 2024-08-23)

#25936

Podpisuje, ponieważ straciłam dziecko w 9tyg. To była moja pierwsza ciąża, o którą się staraliśmy z narzeczonym kilka lat. Byłam zdruzgotana, bałam się, gdy kazano mi iść do szpitala. Dostałam tabletki poronne w szpitalu, ból fizyczny potęgował również ból psychiczny, chciałam jak najszybciej z tamtąd iść to było traumatyczne. Na drugi dzień dowiedziałam się, że będzie potrzebny zabieg bo coś tam jeszcze zostało. Modliłam się by to się skończyło i żebym mogła wrócić do domu i w spokoju przeżywać żałobę po stracie. Nie zostałam zapytana ani razu jak się czuję psychicznie, jedynie pytano mnie o to jaki ból mi doskwiera po podaniu tabletek. Musiałam zakładać je sama, płakałam, zakładałam je i wymiotowałam z bólu jednocześnie. Nie miałam siły na nic, nikt nie zapytał jak się czuję i czy potrzebuje porady psychologicznej.

Joanna Och (Busko Zdroj, 2024-08-23)

#25951

Kobiety zasługują na lepszą opiekę medyczną. Sama jestem mamą dwójki dzieci i zdarzały się przykre sytuację, które moim zdaniem nie powinny się wydarzyć przez „profesjonalistów"

Oliwia Tułowiecka (Rybnik, 2024-08-23)

#25952

Podpisuje ponieważ każda z nas zasługuje na to!
Po 2porodzie(cesarskim cięciu) jak wiadomo nie mogłam się ruszać a położne położyły mi dziecko pod pachę i sobie poszły. A ja płakałam razem z dzieckiem bo nie byłam się w stanie ruszyć. Potem było z górki, prawdopodobnie cierpiałam na depresję poporodową więc wiadomo jak było.

Kinga Kuryło (Kraśnik, 2024-08-23)

#25954

Podpisuje ponieważ, mimo że własnych dzieci raczej nigdy mieć nie będę gdyż jestem gejem, ale w zasadzie jest to bez znaczenia, w momencie gdy w tak dobrze rozwijającym sie państwie jakim jest polska, mogą dziać sie takie rzeczy, nie wyobrażam sobie nawet przez jakie piekło muszą przechodzić wszystkie biedne kobiety, które trafiają na takie sytuacje i tym bardziej nie chciałbym żeby to spotkało jakąś bliską mi kobietę, dlatego też że w końcu nie wpływa to tylko na nią ale i na całą jej rodzine i inne bliskie osoby.

Jakub Nowicki (Warszawa, 2024-08-23)

#25962

Podpisuję się ponieważ, sama mimo dwóch porodów miewam lęki związane z trzecim porodem. Śnią mi się koszmary. Wizyty u lekarzy powodują stres zamiast działać na mnie odwrotnie. Lekarze straszą wysokim ryzykiem zespołu Downa przy wieku 36 lat mimo prawidłowości w USG. Nie chcę ciąży w stresie. Nie to sobie obiecywałam.

Justyna Miller (Łódź, 2024-08-23)

#25966

Mój syn urodził się nagle w ciężkiej zamartwicy przez cc. Byłam usypiana po wybudzieniu Nie mogłam go zobaczyć bo byl w inkubatorze i zostal przewieziony do innego szpitala. Nie wiedziałam co się dzieje a nikt nie zaproponował mi rozmowy z psychologiem widząc w jakim jestem stanie. :(

Ela ... (Jasło, 2024-08-23)

#25968

Podpisuję ponieważ miałam chwilę załamania po porodzie gdy nie chcieli wypuścić Nas ze szpitala (lekarze upierali się że syn miał żółtaczkę mimo że żadne z badań na to nie wskazywało) powiedziałam lekarce że nie mam siły być w szpitalu i potrzebuję wsparcia rodziny i bliskich bo czuję że psychicznie mój stan się pogarsza usłyszałam że nie ja pierwsza i nie ostatnia a depresję da się leczyć na własną rękę. Mimo zwrócenia uwagi nikt więcej się mną nie zainteresował.

Sylwia Czarniewska (Suwałki, 2024-08-23)

#25969

Uważam że kobieta szczególnie w ciąży, po poronieniu, z ciąża zagrożona czy po stracie dziecka powinna mieć zagwarantowane to że zajmą się ja też pod względem psychicznym ponieważ może doświadczyć wiele traum w tym okresie lub w trakcie

Maria Szyposzyńska (Radoszyce, 2024-08-24)

#25971

Przy pierwszym porodzie okazało się, że przechorowałam HCV. Nie byłam już chora, ale w organiźmie miałam przeciwciała.
Marzyłam o porodzie naturalnym i karmieniu piersią. Poród miałam mieć wywoływany, bo byłam już ponad tydzień po terminie. Dwa dni przed indukcją Pani doktor zaprosiła mnie na rozmowę i zaproponowała cesarkę dla bezpieczeństwa dzieciątka, ponieważ poprzez cc jest mniejsze ryzyko zarażenia. Zgodziłam się, bo przecież zdrowie mojego dziecka jest dla mnie najważniejsze. Zapytałam, czy będę mogła chociaż karmić piersią i tu nastąpił kolejny cios w serce.. Nie, ponieważ może dojść do mikro urazu i dziecko się zarazi. Byłam załamana, wszystko co pamiętam z tamtego okresu, to ciągły płacz, smutek i przerażenie. Po tej rozmowie cesarka odbyła się następnego dnia.
Nie byłam przygotowana na ból po cięciu i na bezradność, którą czułam nie mogąc przystawić córki do piersi, kiedy tak bardzo płakała. Pamiętam, że w tym czasie bardzo dużo płakałam - z bólu i bezsilności. Zamiast otrzymać wsparcie, to starsza położna zaczęła na mnie krzyczeć, że mam się wziąć w garść, bo trzeba zająć się dzieckiem. I mam się nad sobą nie użalać.. Zaczęła się burza hormonów, a ja nie byłam w stanie poradzić sobie z emocjami, które potwornie mnie przytłaczały. Czułam, że jako mama zawodzę i nie mogę nic z tym zrobić. Na początku nie miałam wsparcia ze strony męża. Często wytykał mi, co robię źle, a to tylko zaczęło pogłębiać depresję, która się pojawiła. Później był dla mnie ogromnym wsparciem, ale na początku po prostu nie wiedział, co dzieje się w mojej głowie. Z czasem pojawiły się nerwy i frustracja. Stałam się potwornie nerwowa i dużo krzyczałam. Wszystko to zrzucałam na buzujące hormony. Żałuję, że nie było osoby, która złapałaby mnie za rękę i powiedziała : "Dagmara, potrzebujesz pomocy." Teraz jestem szczęśliwą mamą trójki cudownych dzieci, każdy kolejny poród był o niebo lepszy. Na szczęście załoga w szpitalu się zmieniła, teraz położne bardzo wspierają i są cudowne. Ale przy pierwszym porodzie zabrakło osoby, która pomogłaby mi poradzić sobie z tymi wszystkimi negatywnymi emocjami. Zabrakło psychologa.

Dagmara Pawlik (Jelenia Góra, 2024-08-24)

#25990

Wiem jak to jest być w depresji, wiem jak to jest usłyszeć "weź się w garść", wiem jak to jest cierpieć po cichu, wiem jak to jest wydawać setki złotych miesięcznie na psychoterapeutę. Nie wiem, jak to jest stracić dziecko i nie chcę wiedzieć, ale potrafię sobie wyobrazić, co czują te wszystkie, biedne mamy, które je straciły. Tak bardzo chciałabym by każda mama miała odpowiednią opiekę.

Martyna Myszke (Wejherowo, 2024-08-24)



Płatne ogłoszenie

petycja zostanie rozreklamowana wśród 3000 os.

Dowiedz się więcej...