Nie dla beatyfikacji abp. Andrzeja Szeptyckiego!!!

Sławomir Tomasz Roch
Gość

/ #12 Stanięcie w prawdzie jest pokorą, zaś ucieczka od tej jest pychą

2015-10-04 18:24

Trzeba koniecznie określić, kto jest tu katem, a kto ofiarą. Otóż jeśli wrócić do początków, to ofiarą w tej wojnie są bez dwóch zdań narody okupowanej Europy w tym Polacy, a katem jest Adolf Hitler, III Rzesza oraz wszyscy, którzy z nazistami, czynnie współpracowali, w tym ukraińscy nacjonaliści i Cerkiew grecko - katolicka. Z kolei ofiarą w ludobójstwie na Kresach są niewinni mieszkańcy Kresów, a katem nacjonaliści ukraińscy, banderowcy i właśnie niestety przewielebny Abp Andrzej Szeptycki (wina opieszała postawa wobec ludobójstwa). Kreowanie teraz Metropolity Szeptyckiego na ofiarę jest nie tylko niezgodne z prawdą, ale postokroć absurdalne, nikczemne i nieprzyzwoite! Można by to, a nawet trzeba podsumować starym, dobrym, ludowym przysłowiem, że "Punkt widzenia, zależy częstokroć od punku siedzienia". Niemniej jednak prawda jest uniwersalna i z której by strony na nią nie popatrzeć, zawsze będzie wyglądać jednakowo i oszukać się nie da na pewno.
W trzecim słowie warto sobie głębiej uzmysłowić, co de facto oznacza Święto Wszystkich Świętych, które każdego roku obchodzimy 1 listopada. Otóż nie tylko tych wszystkich, którzy uroczyście zostali kanonizowani z namaszczenia Stolicy Apostolskiej w Rzymie. Dzień ten jest wspomnieniem niezliczonej ilości Świętych, którzy przez Boże Miłosierdzie, już dostąpili zbawienia i cieszą się twarzą w twarz chwałą naszego Boga Jezusa Chrystusa w Niebieskim Jeruzalem. Te ogromne, nieprzeliczone rzesze, zbawionych naszych Braci i Sióstr, nieznanych z imienia i nazwiska, prawdopodobnie nigdy nie będą oficjalnie beatyfikowani, czy kanonizowani, a jednak cieszą się chwałą Nieba. I tu jest także miejsce dla Abp Szeptyckigo! Skoro niektórzy podnoszą jakoby cud, zdziałany za jego przyczyną. Jeśli ten moralny zbrodniarz wojenny, człowiek tak podły i de facto zdrajca naszego narodu (oficjalny kolaborant hitlerowski), dąstąpiłby zarazem tak wielkiego miłosierdzia Bożego i nie został potępiony, a nawet odpokutował już swój czyściec, może i w mojej opinii z synowską ufnością, winien pozostawać właśnie w tej grupie nieznanych Świętych. Po temu ufam że nie zasługuje on by dostąpić chwały Ołtarzy i by być światłem dla innych ludzi i narodów. Ostatecznie wola Boża się jednak i w tym wypełni dlatego ostatnie słowo zawsze należy do Ojca Świętego Franciszka. Bo to On bierze i weźmie odpowiedzialność przed Bogiem Najwyższym za to, co ostatecznie zdecyduje zrobić.
W czwartym słowie. Na koniec to co najważniejsze. Nie można mówić o jakiejkolwiek szkodzie wyrządzonej Kościołowi, gdy służy się prawdzie i gdy o tej prawdzie pisze się w duchu miłości odpowiedzialnej. Proszę zauważyć, że ja w żadnym miejscu nie żądam zatrzymania procesu beatyfikacyjnego, ale szczerze, pokornie proszę o to papieża Franciszka, naturalnie jeśli jest to zgodne z wolą Bożą i jeśli wciąż jest to możliwe.

Poza tym jeśli mamy się zgadzić z fundamentem wiary katolickiej, że oto stanięcie w prawdzie jest pokorą, gdyż uciekanie od prawdy jest pychą! Powszechnie zaś uznaje się pychę za największy grzech śmiertelny. Zatem musimy pokornie uznać, że kapłani greckokatoliccy nie byli poddani jurysdykcji metropolitów obrządku katolickiego, czy ormiańskiego, tylko swojego biskupa na stolicy metropolitalnej św. Jura we Lwowie, a tym był Abp Andrzej Szeptycki.
Jeśli także od roku 1941 wierni obrządku greckokatolickiego, praktycznie dość licznie, pomagali hitlerowcom mordować Żydów na terenach wschodnich II Rzeczypospolitej, poczynając od Lwowa, a skończywszy na Włodzimierzu Wołyńskim, to kto winien ich odpowiednio pouczyć, a jeśli i to nie skutkowało, to absolutnie potępić to ludobójstwo na współobywatelach, przepraszam czy aby wujek sasza z Moskwy, a może wujek John w Waszyngtonie, a może po prostu winien ów stać się prorokiem (narodzenia III Rzeczypospolitej) i z góry św. Jura wołać głośno, już 74 latemu: „Nic się nie stało Palacy nic się nie stało, nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!”.
I jeśli już w okresie międzywojennym nacjonaliści ukraińscy, dokonywali wielu aktów terroru, mordując szczególnie tych, którzy zabiegali o pojednanie polsko – ukraińskie, jak choćby posła Tadeusza Hołówkę (29 sierpnia 1931 w Truskawcu na Podolu) i wielu innych, to kto winien potępić ideologię ukraińskich nacjonalistów, kapłani eskimosów z najdalej na półncoc wysuniętych krańców Kanady? Jeśli już od września 1939 r. dokonywano zbiorowych mordów na polskich żołnierzach, wracających z frontu, ale także na niewinnej ludności polskiej, to kto winien surowo na to zareagować, kapłani aborygenów z Australii? Jeśli w końcu od lipca 1943 r. na Wołyniu rozpoczęła się straszliwa rzeź mieszkańców polskich wiosek i kolonii, kto odważnie winien stanąć w obronie niewinnych kobiet dzieci, potępiając jednoznacznie i publicznie zbrodnie i dokonujących ją sprawców, czy może szamani Indian Północno - amerykańskich ze szczepu Dakotów? Tymczasem gdy wymordowano i spalono Wołyń niemal totalnie i to do gołej ziemi, banderowcy ochoczo zabrali się także za Podole i inne ziemie poskie. I to jest właśnie straszna, żywa prawda w pigułce