Petycja o wprowadzenie nowych rozwiązań w leczeniu Boreliozy


Gość

/ #41

2016-02-19 08:05

Pierwsza zachorowała moja córka. Diagnozy szukaliśmy długo, ponad rok. Testy wykrywające boreliozę są bardzo zawodne, a tzw. "specjaliści" nie mają żadnej wiedzy na ten temat. Szukaliśmy sami, nikt nam nie pomógł. Bezradni lekarze nie dowierzali mojej córce, sugerowali symulowanie objawów, lenistwo, problemy psychiczne. Wielokrotnie kierowali nas do psychologa. Wreszcie udało się postawić diagnozę. Wówczas także mnie ukąsił kleszcz, a właściwie malutka nimfa. Nie było rumienia, więc lekarze twierdzili, że do zakażenia nie doszło. Bzdura. Rumień pojawia się jedynie u około połowy zarażonych. Powoli zaczynały się pojawiać objawy - bóle potylicy, stawów, nocne poty. Gdyby nie wiedza, jaką zdobyłam szukając przyczyn dolegliwości u córki - nie miałabym najmniejszego pojęcia co mi jest. Obie leczymy się u lekarza ILADS. Terminy oferowane przez poradnię chorób zakaźnych a potem - proponowane przez nich "leczenie" nie dają najmniejszej szansy na pokonanie boreliozy ani innych chorób, którymi zaraził nas kleszcz - w naszym przypadku to babesia i bartonella. Leczenie jest potwornie drogie - najpierw badania diagnostyczne, potem kontrolne, do tego miesiącami przyjmowane antybiotyki i duża ilość suplementów stosowanych jako osłona tej agresywnej terapii - wszystko to pochłania olbrzymie kwoty. Ale takie postępowanie przynosi efekty i naprawdę jest skuteczne. Niestety mało kogo na to stać i większość osób pozostaje bez żadnej pomocy - bez leczenia, bez wsparcia i bez zrozumienia. Trzeba to jak najszybciej zmienić.