Petycja ws. mieszkań zakładowych oddanych za darmo spółdzielniom

obserwator

/ #1687 Dla zielonych destruktorów własnego bytu

2012-08-18 11:38

O Nas
Wiadomości
Prawo, a Spółdzielnie – linki, porady
Informacje
Kontakt
Nowy CUD nad Wisłą

Autor: Jaromir G.

NATOLIN – SM „Przy Metrze”
Oto jest coś na kształt poradnika jak zmienić władze spółdzielni w sytuacji, gdy jej członkowie dochodzą do wniosku, że dzieje się w niej źle a tak jest w bardzo wielu spółdzielniach mieszkaniowych w Polsce. Z góry trzeba stwierdzić, że nie będzie to łatwe z wielu względów, ale jak widać na przykładzie spółdzielni Przy Metrze, jest jednak możliwe.

Napiszę, co wiem w tej sprawie, bo jestem sąsiadem tej spółdzielni a ponadto mam w niej wielu znajomych. Mam nadzieję, że w poczuciu solidarności wkrótce glos zabiorą i sami członkowie tej spółdzielni – w każdym razie będę ich do tego namawiał.

W mojej ocenie w tej spółdzielni doszło do takiej kumulacji różnych niekorzystnych dla członków zdarzeń, że ci pomimo piętrzących się trudności postanowili sprawy wziąć w swoje ręce – choćby, dlatego aby nie płacić kolejny raz zasądzonych przez sąd astronomicznych sum – 31 milionów złotych wykonawcom wzniesionych w ostatnich latach budynków. Do spółdzielni wkroczył komornik zajmując na poczet tych opłat nawet pieniądze należne dostawcom mediów, co poważnie wystraszyło członków. Prezesi i uległa im rada nadzorcza znalazła szybko rozwiązanie – sprzedali dwie działki, chyba poniżej faktycznych ich wartości.

W spółdzielni do tej pory nie odbywały się walne zgromadzenia tylko zebrania przedstawicieli, zarząd łamał bezkarnie obowiązujące prawo wykorzystując przewagę, jaką miał w radzie. Instytucje zewnętrzne, do których zwracali się spółdzielcy – sąd rejestrowy, sąd powszechny, prokuratura, związek lustracyjny, Krajowa Rada Spółdzielcza, ministerstwo infrastruktury też praktycznie niewiele pomogły.

Jako obserwator z boku moim zdaniem decydujący wpływ na końcowy sukces miała determinacja początkowo kilku osób – w tym 4-rech członków rady. Założyli stronę internetową poświeconą bieżącym wydarzeniom w spółdzielni, jeden z nich prowadził systematycznie blog, na którym informował o przebiegu kolejnych posiedzeń tego organu, Ci najbardziej zdeterminowani nie mając wsparcia z poprzednio wymienionych instytucji postanowili, zatem uzyskać przewagę w składzie przedstawicieli drogą przekonywania członków do swoich racji poprzez wpisy na swoim forum, ulotki wkładane do skrzynek czy wreszcie przekonanie do swoich racji lokalnej gazetki i nagłośnienie sprawy w takich mediach jak telewizja, Gazeta Prawna czy Gazeta Wyborcza.


Trwało to chyba dwa lata, ale w końcu spółdzielcy dążący do zmian uzyskali większość wśród przedstawicieli, na co zarząd odpowiedział … odwołaniem zwołanego przez siebie zebrania przedstawicieli i zwołaniem…walnego zgromadzenia, choć obowiązujący statut nie przewiduje do tej pory takiego organu spółdzielni. Przewidując takie ruchy zarządu opozycjoniści wynajęli salę rezerwową i przeprowadzili zebranie według pierwotnego porządku przygotowanego przez zarząd. Oczywiście zebranie to zbojkotowali stronnicy zarządu. Zebrani nie udzielili absolutorium zarządowi, odwołali go, nie przyjęli sprawozdania zarządu, odwołali z rady stronników zarządu i wybrali na ich miejsce nowych członków. Skrupulatnie zadbali o prawidłowość tego zebrania od strony formalnej, potem złożyli papiery do KRS i czekali cierpliwie na decyzje o wpisie nowego zarządu i rady do rejestru sądowego, bo to stało się podstawą zmuszenia zarządu do opuszczenia siedziby spółdzielni.

Oczywiście odwołany zarząd wychodził ze skóry, aby unieważnić zebranie przedstawicieli, ale nic nie wywalczył. Nie widomo, czy pomogły tu pisma posła Artura Gorskiego skierowane do KRS i prokuratury – w każdym razie warto angażować w takie sprawy posłów. Media (te uczciwe) też zapewne odegrały tu pozytywną rolę.
Generalnie moim zdaniem nie ma jednej recepty na sukces – w każdej spółdzielni może być inaczej. Ale jedno jest pewne – trzeba budować świadomość wśród członków spółdzielni, bo to oni w końcu przyjdą na walne i podejmą stosowne decyzje. I nie dopiero na miesiąc przed walnym zgromadzeniem, ale zaraz po ostatniej przegranej przez spółdzielców batalii. I mieć rzeczowe argumenty a nie używać jedynie sloganów w rodzaju „oszuści”, „złodzieje”, „kontynuacja komuny” itp. To już przestało działać. W każdej spółdzielni znajdą się zagadnienia i sprawy, które jeśli zostaną dobrze rozpracowane, mogą z kretesem pogrążyć zarząd.

Tak, więc to nie żaden cud, ale ciężka i wytrwała praca samych spółdzielców przyniosła im sukces.

http://kss.cba.pl/forum/viewtopic.php?f=17&t=46&sid=e84ea2b384935868dd0435293789bc90