W Polsce poświęca się ok 0,25 mln zwierząt doświadczalnych rocznie, w tym duża część w doświadczeniach wymaganaych przez prawo np przy rejestracji nowych typów czy odmian leków. W 90% przypadków to są myszy, szczury, kurczaki lub karpie. To znaczy, że w ciągu CAŁEGO życia jednego Polaka poświęcone zostanie w jego imieniu pół zwierzęcia.

Dla porównania, w celach spożywczych dla tego samego statystycznego Polaka zabija się ok. 4-8 krów, 40-60 świń, 1000-3000 kurcząt. Dla każdego psa i kota domowego zabite zostanie dodatkowo ok 10-20 kurcząt.

Nawet dla wegetarian, zeby im dostarczyć soi, trzeba przygotować pole, czyścić magazyny i sklepy, itd zabijając gryzonie. Ich liczba sumuje się w ciągu życia takiej osoby do około 2000 gryzoni.

Kto ma rozum niech myśli. 

Pokój wszystkim.

#25: -  

 Kto ma rozum ten mysli, a kto nie ma ten pier...li  farmazony - tak kolokwialnie, może dotrze. Jeżeli ktoś nie widzi róznicy pomiędzy humanitarnym zabiciem (o.k. wiem, że to oksymoron, ale trzeba walczyć o jak najmniejsze cierpienie i jest to możliwe, [ba nawet można to zrobić BEZ CIERPIENIA]) zwierzęcia w celu zjedzenia go, a torturowaniem!, które nie może być zmniejszone, bo z założenia polega na torturowaniu, to doprawdy takiej osobie żadne leki już nie pomogą. I nie piszę w obronie mojego talerza! ponieważ jestem weganką.