PROTEST PRZECIW USTAWIE NOWE PRAWO GEOLOGICZNE I GÓRNICZE

Quoted post

LOWOBYWATEL

#1884 Re: Re: Re: Re: Re: Re: Żaden naród nie może zrezygnować ze swoich praw do wolności

2012-10-24 23:58

#1883: - Re: Re: Re: Re: Re: Żaden naród nie może zrezygnować ze swoich praw do wolności

Teresa Wojda dodał(a) nowe zdjęcie.

Kutno 24.10.2012r. Na słupie ogłoszenie Inicjatywy Obywatelskiej Dorzecza Bzury i Słudwi pt:" Pytania bez odpowiedzi..."

Odpowiedzi

Ten wpis został usunięty przez autora petycji (Pokaż szczegóły)

2012-10-25 19:41:42


LOWOBYWATEL

#1888 Żaden naród nie może zrezygnować ze swoich praw do wolności

2012-10-29 23:15:33

Prokuratura może wystąpić o unieważnienie decyzji administracyjnej do Sądu Administracyjnego.

Tak jak ma miejsce w Gdańsku w opisanym poniżej przypadku, tak też  Prokuratura Okręgowa w Łodzi powinna wystąpić o unieważnienie decyzji-pozwolenia na budowę bazy hydraulicznego szczelinowania w Łowiczu.

Skarga Inicjatywy Obywatelskiej Dorzecza Bzury i Słudwi do Prokuratora Generalnego, Prokuratury Okręgowej, Prokuratury Rejonowej w sprawie budowy bazy hydraulicznego szczelinowania  wraz z wiertnią  w Łowiczu skutkuje wszczęciem śledztwa przez Prokuraturę Rejonową w Łowiczu.

Niestety, dotarła do nas tylko informacja o wszczęciu śledztwa z dniem 9.07.2012r.

Czy musi dojść do katastrofy ekologicznej aby prokuratura podjęła  działania ?

Sprawa Port Service z Gdańska: To urzędnicy pozwolili, by trafiła do nas trucizna

Data dodania: 2012-09-25 08:14:28 ▪ Ostatnia aktualizacja: 2012-10-09 07:00:05

Interes miał być prosty - Ukraińcy chcieli się pozbyć tysięcy ton ziemi skażonej toksycznym heksachlorobenzenem (HCB). Polacy, a konkretnie firma Port Service z Gdańska, miała je unieszkodliwić, a przy okazji zainkasować wielomilionową zapłatę za "ekologiczną" usługę. Najnowsze ustalenia prokuratury pokazują, że wątpliwości wokół utylizacji HCB przez Port Service są coraz bardziej uzasadnione. Na celowniku śledczych znaleźli się też pomorscy urzędnicy.

Brudne papiery

To, co wydawało się proste i klarowne na papierze, w praktyce można nazwać brudnym interesem. Media alarmowały wiosną o tym, że na terenie Port Service - 100 m od bałtyckiej plaży, w pobliżu zabudowań mieszkalnych oraz niedaleko Westerplatte, popularnego celu szkolnych wycieczek - leży tykająca bomba ekologiczna. Tysiące ton ziemi skażonej HCB miesiącami dosłownie leżało pod gołym niebem na terenie Port Service. Gleba składowana była w olbrzymich worach.

Czytaj także:

Część z nich była nieszczelna, a obiektyw telewizyjnej kamery uchwycił, jak spod wielu z nich wycieka brunatna ciecz. Prezes zakładu, były wicewojewoda pomorski Krzysztof Pusz, przekonywał później, że nie stanowi to zagrożenia dla środowiska i zdrowia Pomorzan ani samych gdańszczan. 

Jakby tego było mało większość worków (zawierająca nawet do 12 tys. ton skażonej ziemi!) miała zalegać na części terenu zakładu, która w ogóle nie była przeznaczona do przechowywania odpadów. Firmie groziły milionowe kary, jednak w krótkim czasie problem udało się przedsiębiorcy formalnie rozwiązać. W jaki sposób? 


Stało się tak za sprawą ekspresowej decyzji powiększającej trzykrotnie teren, na którym można przechowywać odpady, wydanej przez Annę Grapatyn-Korzeniowską, zastępczynię dyrektora Departamentu Środowiska i Rolnictwa w Urzędzie Marszałkowskim. 

Decyzja ta podjęta została wkrótce po tym, jak... na teren zakładu Port Service wkroczyli kontrolerzy Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska i zgłosili zastrzeżenia dotyczące kwestii przechowywania odpadów poza miejscami do tego wyznaczonymi. 
Na wątpliwości dziennikarzy Grapatyn-Korzeniowska odpowiedziała wówczas: - Wydając decyzję nie miałam informacji, że w tamtej chwili odpad jest nielegalnie magazynowany i że w ogóle jest tam złożony - twierdziła dyrektorka. 

Niejasne kwity urzędników


Dziś gdańska Prokuratura Okręgowa jest przekonana, że ta decyzja została wydana z naruszeniem prawa i domaga się jej cofnięcia. 

- Prokuratura wystąpiła ze skargą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o jej unieważnienie - informuje prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy gdańskiej "okręgówki". - Na obecnym etapie można wskazać, że w działaniach urzędników pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego, wydających niektóre decyzje dotyczące Port Service, daje się zaobserwować co najmniej nieostrożne i bezkrytyczne akceptowanie żądań wnioskodawcy.

Czy za "nieostrożnym" i "bezkrytycznym" zachowaniem urzędników marszałka kryje się przestępcze działanie? Na to pytanie prokuratorzy nie chcą teraz odpowiadać. Podkreślają za to, że postępowanie wciąż prowadzone jest "w sprawie" (tzn. nie postawiono nikomu zarzutów), a o odpowiedzialności kogokolwiek będzie można mówić dopiero po uzyskaniu opinii biegłych. 
Jak się jednak okazuje Urząd Marszałkowski nie jest jedynym, którego działania wzbudzają wątpliwości gdańskich śledczych. Pod lupę wzięte zostały również decyzje wydane przez głównego inspektora ochrony środowiska (GIOŚ). Chodzi o dokument uprawniający Port Service do importu toksycznych odpadów - każdy kontrakt na unieszkodliwianie w Polsce zagranicznych odpadów musi przejść przez ręce GIOŚ. 

Prokuratorzy zastanawiają się, jak mógł on wydać zgodę na unieszkodliwianie ich w ilościach przekraczających możliwości spalarni Port Service. 

Jak tłumaczy prok. Wawryniuk interesujące jest to zwłaszcza ze względu na fakt, że spalarnia wobec innych zobowiązań nie mogła być wykorzystywana jedynie do unieszkodliwiania ukraińskiej ziemi skażonej HCB.