Petycja o ponowne rozpatrzenie sprawy Lukasza Ignatowicza przez Archiwum X

  • Lukasz mial 16 lat kiedy zaginal. Bylo to w nocy z 28 na 29 listopada 1998 roku. Tego dnia byly imieniny naszej babci na ktorych wszyscy bylismy. Okolo 22.00 wieczorem ja z Lukaszem i moja przyjaciolka wybralismy sie na zabawe andrzejkowa do pubu ‘rycerska’ w Drawnie. To byla pierwsza dyskoteka na ktora wybral sie moj brat. Juz na zabawie okazalo sie ze jest tam Lukasza przyjaciel Artur W.  ze znajomymi. Byli to: Grzegorz W.  (lat 21. starszy brat Artura ), Przemek Dz.  (lat 16. kolega Lukasza i Artura z klasy), Iwona A.  (lat.19.dziewczyna Grzegorza), oraz Mariusz i Marcin A. (lat 22. bracia blizniacy, rodzenstwo Iwony). Lukasz zdecydowal sie dolaczyc do towarzystwa swojego przyjaciela Artura W. Ja i Ania okolo polnocy pozegnalysmy sie z Lukaszem i poszlysmy do domu. Wtedy widzialam Lukasza po raz ostatni. Moj brat juz nigdy nie wrocil...
    W niedziele rano zaczelismy poszukiwania. Sprawdzalismy wszystkie miejsca gdzie mogl byc Lukasz, rodzine, znajomych. Dowiedzielismy sie ze okolo 1.30 Lukasz wsiadl do poloneza ktorym prowadzil Grzegorz W.
    W aucie wraz z Lukaszem bylo razem 7 osob. Wybrali sie na dyskoteke oddalona o 15 kilometrow od Drawna do Kalisza Pomorskiego. Jezeli chcemy miec dobrych policjantow , to trzeba uczyc ich odpowiedzialnosci za swoje czyny i za ludzmi z ktorymi maja do czynienia. Nie widze tu odpowiedzialnosci Grzegorza za pasazerow samochodu. Sam fakt ze jechali wszyscy pod wplywem alkocholu( w tym rowniez nieletni) i w samochodzie bylo siedmioro pasazerow, nie swiadczy dobrze o mlodym policjancie. ZAdaniem przelozonych jest rowniez wychowanie mlodej kadry. Grzegorz popelnil blad i powoinien postarac sie go naprawic.
    W niedziele po poludniu pojechalismy do Niemienska gdzie mieszkalo wiekszosc osob ktore byly z Lukaszem w aucie. Pojechalismy najpierw do Artura W., niestety od samego poczatku wypieral sie ze Lukasz z nimi jechal, dopiero jak mu powiedzielismy ze sa swiadkowie ktorzy widzieli ze Lukasz wsiadal do ich auta, powiedzial ze Lukasz jechal z nimi lecz wysiadl na rogatkach Drawna. Jednak nie potrafil wskazac dokladnie miejsca gdzie. Potem pojechalismy do drugiego chlopaka ktory byl w tym aucie do Przemka Dz., i on tez na poczatku sie wyparl ze Lukasz z nimi jechal, a pozniej stwierdzil ze on wysiadl pierwszy i nie wie gdzie wysiadl moj brat.
    Policje powiadomilismy okolo 17.00. Policjanci pojechali do Niemienska i wypytali sie pasazerow samochodu gdzie Lukasz wysiadl. Dziwne dla nas bylo to ze wtedy NAGLE wszyscy pasazerowie tego auta wiedzieli gdzie moj brat wysiadl i gdzie chcial isc. Chcielismy porozmawiac z kierowca samochodu Grzegorzem W. lecz okazalo sie ze pojechal do szkoly. W dniu 14.12.1998 roku babcia Lukasza Zdzislawa Samulak zadzwonila do ojca Grzegorza W.  z prosba o rozmowe z Grzegorzem lub Iwona. Powiedzial ze Grzegorz jest w szkolce ale ze przywiezie Iwone A.  do babci Lukasza nastepnego dnia o godzinie 18.00. Niestety nie przyjechali na umowione spotkanie...Nikt z wspolpasazerow nigdy nieskontaktowal sie z nami aby wyjasnic okolicznosci zaginiecia lub wskazac miejsce gdzie go wysadzono.
    W tej sytuacji jedyna nadzieja byl kontakt z Grzegorzem W.  lub zapoznanie sie z jego zeznaniami. Udalismy sie wiec na posterunek policji w Drawnie. Zastalismy tam p. S. oraz p. D.- policjantow. Okazalo sie ze nie ma zadnych notatek z przesluchania Grzegorza. Pan D.  powiedzial nam ze nie mieli prawa go przepytywac bo to tylko zaginiecie a Grzegorz jest policjantem KWP w Szczecinie. W dniu 21 wrzesnia 1998 roku w rozmowie telefonicznej do KWP w SZczecinie z inspektorem M.  otrzymalismy obietnice przepytania Grzegorza z uwagi ze byl najtrzezwiejszy i kierowal samochodem i wie gdzie Lukasza wysadzili.
    W dniu 23.12.1998 przyjechali panowie z KWP ze Szczecina do Drawna. W rozmowie uczestniczyl rowniez wujek Lukasza- Slawomir Samulak, . Pan inspektor M. obiecal nam ze w okresie swiat Grzegorz zostanie przepytany na okolicznosc zaginiecia Lukasza, bo dopoki nie ma zwlok to nie mozna prowadzic przesluchan. O wyniku rozmowy nie zostalismy poinformowani. W dniu 5.1.1999 zadzwonilismy do KWP w Szczecinie i od inspektora M.  dowiedzielismy sie ze Grzegorza przepytano w dniu 29.12.1998 roku . Grzegorz powiedzial w czasie przepytania iz wysadzil Lukasza na rogatkach Drawna.
    Zastanawiajacy jest fakt ze nikt z doroslych jadacych tamtej nocy samochodem z Lukaszem , nie ma ochoty rozmawiac na ten temat z nami. Nie mowiac juz o pomocy w poszukiwaniach Lukasza. KIedy mama Lukasza zapytala jednego z braci A.  spotkanego przypadkowo w UMi G gdzie naprawde wysadzili Lukasza - to obrzucili ja obelgami. Jezeli nie maja nic do ukrycia to dlaczego tak sie zachowali??
    Komenda Rejonowa w Choszcznie nie dala nam ani jednego funkcjonariusza by pomoc nam w poszukiwaniach. Jedynie pieciu policjantow z Drawna probowalo organizowac cos w rodzaju akcji poszukiwawczej, polegajacej na sprawdzaniu drogi z Drawna do Kalisza Pom. Dzieki pomocy Burmistrza Drawna , Dowodca Jednostki Wojskowej w Drawnie( ktory pozniej bardzo nam pomagal), dal zolnierzy ktorzy tyraliera sprawdzali okolice drogi do Kalisza Pomorskiego oraz wszystkie te miejsca ktore wydaly sie nam podejrzane. Z rodzina oraz znajomymi stworzylismy grupy poszukiwawcze, ktore sprawdzaly teren od rana do wieczora. Wydrokowalismy okolo 3 tys. drukow bezadresowych ktore poczta rozniosla po calej gminie Drawno oraz po gminach osciennych. Oprocz tego rozwieszalismy ulotki oraz dalismy ogloszenia do radia i gazet. Bez rezultatu. Policja z Drawna przepytala na okoliczosc zaginiecia Lukasza pasazerow poloneza lecz niesporzadzila z nich zadnych notatek. Kierowce samochodu, Grzegorza W.  przepytano dopiero po miesiacu, po naszym wyraznym zadaniu. Policje w Choszcznie prosilismy o przeprowadzenie wizji lokalnej, o konfrontacje, o kamere termozizyjna, psa tropiacago, i o nurkow... niestety bez rezultatu.
    Nie majac nic do stracenia poprosilismy o pomoc jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego z Czluchowa. Bylismy u niego trzy razy. Powiedzial ze moj brat nie zyje, okreslil miejsce gdzie znajduje sie cialo oraz okolicznosci w jakich zmarl. Z mapka i wizja sporzadzona przez jasnowidza udalismy sie na policje. Niestety nie byli oni zainteresowami mimo ze Jackowski wyrazil chec wspolpracy z policja. Prosilismy policje o przeciagniecie sieci przez czesc jeziora gdzie jak wskazal jasnowidz, moze byc cialo Lukasza, lecz nie otrzymalismy zadnej pomocy. Malo tego na zadne pismo nie otrzymalismy odpowiedzi. Zaczelismy wiec szukac Lukasza na wlasna reke. Znalezlismy slay opon przy jeziorze blisko miejsca wskazanego przez jasnowidza, poprosilismy policje o zrobienie odlewu, lecz zbagatelizowano to. Poprosilismy znajomego nurka, ktory na nasza prosbe i bez zabezpieczenia nurkowal pod lodem. Przeszukalismy wszystkie studzienki, studnie,rowy, brzegi jeziora oraz pasma przybrzeznych trzcin chodzac w gumowych strojach rybackich. Jednostka Wojskowa pozyczyla nam linki, pontony i wodery.
    Prosilismy o pomoc media. Artykol ktory ukazal sie w ‘Super Expresie’ nie spowodowal zadnych reakcji, moze oprucz wyzutow pana prokuratora, ktory pod koniec lutego raczyl sie zapoznac z aktami sprawy ktorych w zasadzie nie bylo. Dopiero wizyta redaktora z TVP oraz nakrecenie reportazu do programu ‘ktokolwiek widzial ktokolwiek wie’ sprawilo ze 12 marca policja zaczela przepytywac wspolpasazerow i sporzadzacz nich notki. W tym czasie udalo nam sie sprowadzic nurkow z wojska ktorzy szukali naszego Lukasza w ramach cwiczen. Przez tydzien penetrowali brzegi jeziora Adamowo i Nowa Korytnica. Istniala mozliwosc przedluzenia wizyty nurkow, jednakze pan F.  z KPP w Choszcznie zapewnil nas ze w nastepnym tygodniu przyjada nurkowie z Nowogardu. Jednakze ci nurkowie nigdy nie przyjechali a policja nie pofatygowala sie nam powiedziec dlaczego? Podczas pobytu nurkow policja zainteresowala sie nami i nawet czasami towarzyszyl nam policjant na zasadzie eskorty. Niestety nie odnaleziono Lukasza. Nasze poszukiwania trwaly dalej. Przeszukiwalismy oczka wodne, oraz w dalszym ciagu brzegi jeziora.
    Lukasz wyplynal 25/04/1998 roku w miejscu ktore wskazal jasnowidz Krzysztof Jackowski.
    Wyplynal w zatoczce, gdzie nie ma pradow, wiec nie mogl wpasc do wody daleko od miejsca wyplyniecia. To miejsce jest w czesci jeziora gdzie sa zarosla, krzaki i jest trudny dostep do wody. Po przybyciu prokuratora brat mojej mamy Slawomir Samulak wraz z rybakiem panem Lisieckim wyciagneli cialo Lukasza na brzeg. Pani prokurator C.  nie wezwala lekarza do ogledzin zwlok zaraz po wydobyciu tlumaczac sie obecnoscia rodziny. Tlumaczenie prokuratora jest chybione, gdyz jezeli rodzina nie przeszkadzala od samego poczatku, lecz wrecz przeciwnie wyciagnela cialo, to dlaczego by miala przeszkadzac w ogledzinach zwlok?
    Prokuratura ma obowiazek odpowiednio zabezpieczyc cialo, tzn. opisac i zaplobowac worek, zadbac aby wszelkie dowody byly przebadane. Worek z cialem mojego brata nie byl zabezpieczony ani zaplombowany. Oddalismy cialo naszego Lukasza, gdyz myslelismy ze pani prokurator odwiezie je do prosektorium i zabezpieczy. Niestety. Nie wiem czy w takiej sytuacji mozna mowic o profanacji, glupocie, niekompetencji czy dzialaniu specjalnym. Otoz cialo mojego brata zostalo o godzinie 18.40 zawiezione do kaplicy przycmentarnej w Choszcznie. Do tego pomieszczenia mialy dostep rozne osoby. Na drugi dzien pan F.  poinformowal nas ze cialo Lukasza cala noc lezalo w kaplicy przycmentarnej. . Potwierdzil to nam prokurator S. Ze swoich zrodel wiemy, ze cialo Lukasza ogladal policjant W.  (brat cioteczny Grzegorza W. ). Dlaczego??? Cialo mojego brata nie zostalo wsadzone do lodowki, wiec doszlo do gwaltownego rozkladu.
    Cialo wlozono do lodowki dopiero okolo godziny 9.00 nastepnego dnia...Udalo nam sie wywalczyc sekcje zwlok w Szczecinie. Podczas sekcji zauwazylismy ze Lukasz ma rozerwana bluze i koszulke oraz w miejscu rozerwania duzy krwiak. Lekarz W.  stwierdzil ze nie jest bieglym w sprawie uszkodzen materialow, dlatego postanowilismy poprosic prokuratora o przebadanie ubran przez bieglego. Niestety przez ponad dwa miesiace rzeczy te gnily w prosektorium PAM, poniewaz pan prokurator nie mial czasu wyslac faksu. Po naszych stanowczych zadaniach wydania ubran, prokurator postanowil ubrania przebadac. Jednak bylo juz za pozno gdyz byly one w wiekszosci w stanie gnilnym.
    31.12.1998 roku umorzono sledztwo. Prokurator w uzasadnieniu wzial pod uwage tylko zeznania osob jadacych z Lukaszem w ta feralna noc samochodem. Stwierdzil ze ich zeznania sa zbiezne i nie podlegaja watpliwosci.
    Prosilismy o przesluchanie Angeliki Mayer Wachowskiej, ktora wraz mama Lukasza i Marzena Janowska byla w Niemiensku w dniu 29.11.1998 roku i podczas poszukiwan Lukasza i slyszala nasze rozmowy z osobami, ktore jechaly z Lukaszem. Niestety pan prokurator nie uznal za celowe przepytaniepani Mayer.
    Prosilismy rowniez o przeprowadzenie konfrontacji pomiedzy mama Lukasza, Marzena Janowska, Angelika Mayer a Przemkiem Dz.  i Arturem W. , ktorzy nam powiedzieli o zdarzeniach ostatniej nocy co innego niz pozniej policji.
    PRzemek Dz.  powiedzial nam ze Lukasz z nimi nie jechal, a pozniej gdy powiedzielismy ze mamy w samochodzie swiadka ktory widzial jak Lukasz wsiadal z nimi do auta, to powiedzial ze nie wie gdzie Lukasz wysiadl, gdyz on- Przemek wysiadl wczesniej, a Lukasz pojechal dalej.
    Artur W. na poczatku oswiadczyl ze Lukasz z nimi nie jechal, ale gdy powiedzielismy mu ze bylismy u Przemka to zmienil zdanie i oswiadczyl ze Lukasz wysiadl kolo torow ale nie umial okreslic kolo jakich.
    Prokurator nie wzial naszych zeznan pod uwage. Zadnemu z chlopcow nie zadal pytania - dlaczego?? nam powiedzieli co innego a po paru godzinach dla policji mieli taka sama wersje. Niestety konfrontacji rowniez nie bylo i nie wiemy dlaczego?
    Prosilismy rowniez o przesluchanie pana j.  z Niemienska , gdyz uwazalismy ze jego zeznania moga miec znaczenie dla prowadzonego postepowania. Niestety nie przesluchano go.
    W dniu 13.05.1999 roku Slawomir Samulak wraz z zolnierzami z miejscowej jednostki wojskowej poszukiwali na brzegu jeziora okularow Lukasza oraz innych rzeczy mogacych pomoc w rozwiazaniu sprawy i znaleziono czapke oraz latarke , ktore przekazano Prokuratorowi. Rzeczy te mialy byc przekazane technikowi kryminalistyki w celu ich zabezpieczenia i wykorzystania do badan ( wlosy na czapce, linie papilarne na latarce). Niestety do chwili obecnej rzeczy nie zostaly zbanane i nie wiadomo co sie z nimi stalo....
    Bardzo prosimy o pomoc. Pragniemy tylko sprawiedliwosci. Wiemy ze minelo wiele lat......

Podpisz petycję

Podpisując, akceptuję, że Kasia Wajda, będzie mieć dostęp do wszystkich informacji podanych przeze mnie w tym formularzu.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.

Adres e-mail nie będzie wyświetlany publicznie w Internecie.


Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych podanych w formularzu w następujących celach:




Płatne ogłoszenie

petycja zostanie rozreklamowana wśród 3000 os.

Dowiedz się więcej...