W obronie dobrego imienia naukowców i nauki

MK

/ #212 Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re:

2014-12-10 20:58

#208: - Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re:  

"Przecież nie napisałam, że mam taką pewność. Za to pan napisał "jestem przekonany, że gdyby to środowisko wyszło z inicjatywą pogłębienia dyskusji, to radio udostępniłoby więcej czasu antenowego." - więc odpowiadanie pytaniem na pytanie w tej kwestii jest "czystej wody demagogią" :p"

Dla ścisłości - "jestem przekonany" wyraża mniejszy stopień pewności niż sformułowanie "jestem pewny". W pełni świadomie użyłem tego pierwszego. Gdy odpowiadałem na pani pytanie, nie zwróciłem na to pani uwagi, tylko odpowiedziałem pytaniem, żeby w subtelny sposób zwrócić uwagę na pewną kwestię. Być może zbyt subtelny dla pani. Kto powinien być pewien reakcji radia na taką propozycję? Nie osoba utrzymująca, że istnieje zmowa mediów przeciwko danemu punktowi widzenia? Czy taka osoba nie powinna, nie tyle przewidywać taką reakcję, ale ją znać, bo faktycznie powinna już ją usłyszeć? Co pani środowisko zrobiło, aby społeczeństwu przedstawić swój punkt widzenia? Napisało list do jednej czy dwóch gazet? I to, że ta gazeta, czy też gazety nie opublikowały ich jest wystarczającym usprawiedliwieniem odmalowywania tak dramatycznego obrazu i formułowania teorii spiskowych? Powtarzam więc. Kto powinien wiedzieć, czy to czy inne radio odmówiłoby udostępnienia większej ilości czasu antenowego?

 

"Czyli nie odnosi się pan do mojej wypowiedzi i możemy zakończyć ten wątek."

Odnoszę się. Do tej jego części, która wzbudziła moje zastrzeżenia. Ale też uważam, że możemy ten wątek zakończyć.

 

"Bynajmniej nie przedstawiam takiego obrazu. Odnoszę się do obrazu tworzonego przez media, że naukowcom robiącym badania na zwierzętach zależy tylko na karierze i pieniądzach i usiłuję pokazać, jak sprzeczny jest ten obraz z innymi zarzutami."

Tylko, żeby pani wywód miał moc dowodową, musiałby istnieć na tyle silny mechanizm weryfikacji, żeby nie dochodziło do sytuacji, o których pisałewm. Zresztą w końcu nie wiem co pani próbuje udowodnić. To, że naukowcom nie zależy na karierze, czy to, że rzetelnie sprawdzają literaturę tematu?

 

"W tym przypadku fakt, 1/4. (Aczkolwiek nie ma żadnych zakazów, żeby przedstawiciele nauk humanistycznych też byli członkami takich organizacji)"

Nie ma też zakazu, żeby przedstawiciele nauk eksperymentalnych byli członkami takich organizacji. Teraz można twierdzić, że projekt ustawy gwarantuje przedstawicielom tych organizacji 100% miejsc w komisjach?

 

"Fakt, o tym nie wspomniał. A pan zapomniał dodać, że dotyczy to tylko procedur, które nie powodują poważnego uszkodzenia organizmu ani dotkliwego bólu, i po uzyskaniu zgody lokalnej komisji etycznej do spraw doświadczeń na zwierzętach, na podstawie przedstawionego przez użytkownika uzasadnienia dla odstąpienia od zastosowania takiego znieczulenia. Więc pan też skłamał."

Czyżby? A napisałem, że jest inaczej? Wreszcie czy tryb uzyskiwania zgody na odstąpienie od znieczulenia jest istotny dla oceny rzetelności argumentu dr Boguszewskiego, czy tylko fakt, że projekt ustawy, wbrew temu co twierdził, dopuszcza sytuacje, w których zwierzę mogłoby mieć ochotę artykuować swoje cierpienie?

 

"dr Boguszewski właśnie mówi o tym, że wytykanie, że nie ma explicite zapisu o przecinaniu strun głosowych ma równie duży sens, jak wytykanie,  że w KK nie ma explicite zapisu o paleniu na stosie. W obu przypadkach zabraniają tego przepisy ogólniejsze."

Ta analogia jest naciągana. Niemal równie dobrze możnaby twierdzić, że w kodeksie karnym wystarczyłoby zapisać imperatyw kategoryczny Kanta i załatwiłoby to sprawę. Abstrachując od tego, czy art. 5 p.3. jest wystarczającym zabezpieczeniem przed takimi praktykami, zarzut kłamstwa pod adresem osób wyrarzających zaniepokojenie usunięciem z polskich przepisów w/w zakazu jest nadurzyciem.

 

"Dalej, zwierzęta dzikie i bezdomne. W petycji "obrońców" na tej stronie widzę, że chcą "wprowadzenia zakazu eksperymentów na zwierzętach naczelnych,  zwierzętach dzikich oraz zwierzętach bezdomnych z wyłączeniem przypadków WYJĄTKOWYCH, na podstawie szczegółowego uzasadnienia naukowego;".

Nie ma nic o tym, że badania telemetryczne są właśnie tym przypadkiem wyjątkowym."

Wyraźnie zaczyna pani gonić w piętkę próbując udowodnić, że dr Boguszewski nie nakłamał. Czy istnieje uzasadniona obawa, że takie badania mogłyby nie zostać uznane za uzasadnione przypadki?

 

"Odnosi się pan tylko do owadów i jendokomórkowych organizmów - a co z trutkami na gryzonie? Też są  ok?"

A czy to, że są ok lub nie są ok w jakikolwiek sposób rzutuje na ocenę tego, czy mieszanie do dyskusji zarodźców malarii jest demagogiczne. Wreszcie, czy muszę przeczytać wszystkie publikacje dr Boguszewskiego i potępić je w czambuł, żeby móc skrytykować jakąś jego tezę, czy mogę sam wybrać te punkty, które chciałbym poddać krytyce?

 

"W szczególności chodzi mu o ataki na badania na zwierzętach."

Ponieważ oceniam to, na ile rzetelnie przedstawił sytuację, wolę oceniać to co powiedział, a nie to o co ewentualnie mogłoby mu chodzić. Zresztą gdyby nawet tak zawęził swoją wypowiedź i tak nie oddawałaby ona stanu faktycznego.